List Wielkopostny Najprzewielebniejszego Jerzego abp Wrocławskiego i Szczecińskiego

List Wielkopostny

Do Czcigodnego Duchowieństwa, Mnichów i Wiernych

Diecezji Wrocławsko-Szczecińskiej i Prawosławnego Ordynariatu Wojska Polskiego

(Niedziela Przebaczenia Win – Wielki Post 2021)

 

Drodzy Ojcowie, Bracia i Siostry!

 

W ubiegłym roku, dokładnie w środę Pierwszego Tygodnia Wielkiego Postu, stwierdzono i ogłoszono w naszym kraju pierwszy przypadek zakażenia koronawirusem. Każdego następnego dnia pojawiały się kolejne przypadki, które zaczęły się najpierw dziesiątkować, a później zamieniać w setki, tysiące i dziesiątki tysięcy. Pożegnaliśmy wielu naszych braci i sióstr. Za ten rok umarło też niemało kapłanów. Wszyscy oni przegrali walkę z podstępnym wirusem. Nasze świątynie odczuły pustkę obecności wiernych, a Wielki Tydzień i Paschę świętowaliśmy w obawie o naruszenie niezwykle dotkliwych obostrzeń sanitarnych, przy udziale zaledwie kilku osób. Sytuacja to bez precedensu i oby nigdy więcej się nie powtórzyła.

Z powodu epidemii, a później już światowej pandemii, odwołano prawie wszystkie zaplanowane uroczystości państwowe i lokalne. Nasze spotkania i plany obróciły się w niwecz. Wcześniej, nie jeden raz, jako społeczeństwo, bezrefleksyjnie wołaliśmy o prawo do wolności, a w jednym mgnieniu oka niewidzialny Covid-19 ograniczył je tylko do możliwości wizyty w aptece i sklepie spożywczym. Pascha przyniosła nam jednak niezwykłą radość, ponieważ już w Światły Paschalny Poniedziałek poluzowano obostrzenia, a liczba wiernych w naszych cerkwiach uległa zwiększeniu. I chyba nie było takich wśród nas, którzy by z tego powodu nie dziękowali Bogu – Chrystusowi Zmartwychwstałemu. Wszakże czas izolacji i lockdown-u był przekornie czasem wyjątkowego postu. Nikt nie mógł narzekać na nawał pracy, na czas spędzony w podróży, czy też na brak okazji do modlitwy, w głównej mierze tej domowej.

 

Minął rok. Pandemia nadal trwa. Nie znamy jej jeszcze do końca, ale przyzwyczailiśmy się do tego, że jest i ogranicza nasze życie. Jak tylko luzowano obostrzenia, ludzie gremialnie wychodzili na zewnątrz. Chcieli odreagować. To jednak często wymykało się spod kontroli. I znowu wracaliśmy do punktu wyjścia. Kiedy ponownie zamykano poszczególne obszary życia społecznego, wielu apelowało o solidarne zamknięcie także świątyń, traktując je jedynie po ziemsku. „Skoro zamyka się galerie handlowe, to z jakiej racji nie robi się tego samego z kościołami, cerkwiami” – wołano z różnych stron. W tym wszystkim nie chodzi o brak sprawiedliwości, tylko o sprowadzanie Domu Bożego do rangi obiektów tylko bytu ziemskiego.

 

Bracia i Siostry!

Gdzie jest nasza wiara? Gdzie jest nasze pragnienie życia wiecznego? Gdzie jest w końcu nasze chrześcijaństwo, które tak lekko deklarujemy wszem i wobec? Gdzie nasze oparcie w sile sakramentów, a przede wszystkim w misterium liturgii?  Musimy wiedzieć, że przystępujemy do św. Eucharystii przede wszystkim po to, aby żyć wiecznie. Ile razy bezrefleksyjnie mówiliśmy: „Chciałbym umrzeć na Paschę! Chciałbym umrzeć zaraz po tym, jak się wyspowiadam i przyjmę Ciało i Krew Chrystusa!”. A tutaj nagle, zaczęliśmy się obawiać, czy aby Ciało i Krew Chrystusa nie wyrządzą nam krzywdy, zakażając nas koronawirusem. Uciekaliśmy się także do przesądów i zabobonów, które miały nas uchronić przed wirusem. W zamian za ślepe wypełnianie pseudochrześcijańskich zaleceń, mieliśmy otrzymać bufor przed zakażeniem. Nie była nam do tego potrzebna ani modlitwa, ani post, ani opamiętanie.

Można byłoby się bez końca biczować za podobne sytuacje. Jedno jest jednak pewne. Pandemia nie spadła na nas bez powodu. Jaki jest to powód nie wiemy, ale na pewno powinniśmy wiedzieć, że coraz bardziej przekraczamy dozwolone granice. I to we wszystkim. Nawet jeśli nie Bóg, to otaczająca nas przyroda ma prawo powiedzieć nam „Dość!”. Nie szanujemy Boga, w człowieku nie widzimy bliźniego, nie szanujemy przyrody, potrafimy okrutnie krzywdzić niewinne zwierzęta. Wszystko wokół woła do nas o opamiętanie, tylko nie my sami. My chcemy za to decydować o wszystkim, mieć rację we wszystkim i żądać jej uznania od wszystkich, także i od Boga.

Dzięki Bogu są wśród nas prawdziwi bohaterowie. To nasi lekarze, pielęgniarki, salowe, mundurowi, żołnierze, wolontariusze i ludzie dobrej woli. Oni często mają prawdziwy powód, aby zamienić post na ich tytaniczną pracę. To także kapłani, którzy nas wspierają w tym trudnym okresie.

 

Ojcowie, Bracia i Siostry!

Nadchodzi znów czas wyjątkowy. Okres Wielkiego Postu jest bowiem porą duchowej wiosny i nadziei. Św. Grzegorz Palamas zwraca naszą uwagę (Homilia IV), że dzięki czterdziestodniowemu postowi prorok Mojżesz stanął z Bogiem „twarzą w Twarz”, a nie tylko enigmatycznie. Rozmawiał z Nim, tak jak człowiek rozmawia z przyjacielem. Dowiedział się od Boga tego, czego miał nauczyć innych. Wszystko to poprzedził jednak skrajny i bezwzględny post. To samo widać na przykładzie proroka Eliasza, który po czterdziestu dniach postu ujrzał Boga na górze, przenikając przez izraelską wizję ognia, bo ujrzał Go jako Aurę. Wszyscy pozostali prorocy i święci stali się takimi, jakich ich znamy, właśnie dzięki zmaganiom, wysiłkowi i postowi.

Cerkiew prawosławna jest tak bardzo bogata w mądrość, która oferuje człowiekowi post jako drogę do oczyszczenia i spotkania z Bogiem. Spójrzmy na wielkopostne nabożeństwa, na ich bogactwo, na przenikliwość, na niepowtarzalną trafność oceny człowieka i jego problemów, na duchowe środki terapeutyczne, które daje naszym duszom. Wsłuchajmy się w nasz przepiękny wielkopostny śpiew, poczujmy klimat modlitwy i pokłonów. Jeśli chcemy dodatkowo poprawić swoje duchowe samopoczucie, zwiększmy nasz domowy wysiłek modlitewny. Niech każdy spróbuje wczytać się w psalmy, w kanony wielkopostne. Żyjemy w czasach, kiedy nawet na nasz telefon komórkowy możemy pobrać wszystkie księgi liturgiczne, w tym Postny Triodion. Nie ma dla nas usprawiedliwienia, że nie mogliśmy kupić, zdobyć czy wypożyczyć świętych ksiąg do modlitwy. Wszystko to jest w naszym zasięgu i na wyciągnięcie ręki. Oto bowiem czas na prawdę – na prawdę o nas samych!

Wybaczywszy sobie nawzajem wszelkie winy, przystąpmy odważnie do tego świętego okresu. Pokochajmy post, bo to nasz prawdziwy przyjaciel i zwiastun nieziemskiej radości wynikającej ze spotkania z Bogiem. Kto bowiem nie przeżył postu, nie będzie umiał cieszyć się Paschą. On ją może spotka i „odświętuje”, ale nie poczuje tego, co daje Wielki Post, a przede wszystkim Wielki Tydzień.

Szatan jednak niezwykle boi się postu, bo to przecież bicz, który go przepędza. Będzie zatem czynił wszystko, aby nas zniechęcić do postu. Będzie nam podsuwał myśli, że post jest pozbawiony sensu i treści. Że jest za długi, za surowy, za bardzo męczący i nudny. Że jest reliktem przeszłości, a nawet że szkodzi naszemu zdrowiu. Kiedy to wszystko okaże się nieskuteczne, zacznie nam podsuwać myśli, że nasz post jest wyjątkowy, że powinniśmy go pokazywać i o nim mówić. Ma on bowiem tylko jeden cel – zaszkodzić naszej duszy. Dlatego, będzie próbował albo nas zniechęcić do postu, albo wzbudzić w nas mniemanie o sobie, jako osobach poszczących. Ukrawajmy nasz post przed innymi, ale najbardziej ukrywajmy go przed samym sobą. Post jest cnotą, a prawdziwa cnota nigdy się opłaca w tym świecie. Dlatego właśnie, żeby była ona wartościowa, to należy ją skrupulatnie ukrywać.

 

Ojcowie, Bracia i Siostry,

Pozdrawiam Was w sposób szczególny z okazji Wielkiego Postu. Mam nadzieję, że każdy z nas wykorzysta ten czas maksymalnie. Nie popadajmy w lenistwo i zwątpienie. Bóg jest Wielki i chce spotkania z każdym z nas. Cerkiew nigdy nie nawołuje do zmiany ogółu, wspólnoty, społeczeństwa. Ona zawsze apeluje indywidulanie do każdego człowiek z osobna. Jeśli zmienia się nawet jeden z nas, to zmienia się i społeczeństwo, a w konsekwencji umacnia się nasza wspólnota. A jeśli więcej niż jeden, to wtedy modlitwa staje się jeszcze bardziej silniejsza. Wtedy Bóg lituje się też nad wszystkimi, mając upodobanie w wołaniu tych nielicznych, którzy doznali już przemiany.

Życzę Wam z serca Bożego błogosławieństwa i wielu sił na nadchodzący post. Nawet jeśli cały świat będzie mówił, że post jest reliktem, jedynie symbolem i przeżytkiem, to my głęboko wierzmy, że jest on sensem, treścią i nadzieją naszego życia.

Zgodnie z naszą cerkiewną tradycją, ale i w poczuciu duchowej potrzeby, proszę Was o szczere wybaczenie wszystkich moich grzechów i przewinień, które popełniłem wobec Was świadomie lub nieświadomie. Wszystkich wiernych diecezji proszę o wybaczenie dla mnie i dla całego duchowieństwa. Wam również niech Bóg wybaczy i obdarzy Swą łaską.

Niech wybrzmi zatem nasze słowiańskie: Prostitie mi i nam hresznym. I Wam da prostit Gospod!

Niech Bóg pozwoli nam dopłynąć wielkopostną łodzią do paschalnej, radosnej Przystani, gdzie powita nas Powstały ze zmarłych Zbawiciel Jezus Chrystus, Któremu chwała i cześć na wieki wieków. Amen

Oddany Wam w Bogu

J E R Z Y

Arcybiskup Wrocławski i Szczeciński

Prawosławny Ordynariusz Wojskowy

Ten wpis został opublikowany w kategorii Artykuły. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.